piątek, 26 września 2014

Mam dom!

Co za dzień!
Zostałam adoptowana i mam swój własny dom!
Rano człowieki zabrały mnie i braciszka do Ciapkowa. Inne człowieki już tam były i coś podpisywały. Jeden człowiek interesował się mną szczególnie, oglądała mnie i się mną zachwycała. Ale nic, pojechaliśmy do domu. Po południu znowu mnie wpakowali do samochodu i znowu spotkaliśmy tego człowieka. Okazało się,że to moja nowa opiekunka - zwana też ludzką mamą - Doma. Pożegnałam się z braciszkiem i tymczasowymi człowiekami. Trochę się zdenerwowałam, nowe człowieki, nowy samochód.
Przywieźli mnie do domu, poznałam Babcię i Dziadka, i był tam też grubaśny pies - potem się okazało,że to nie pies tylko coś co nazywa się kot. Ten psikot tak się mną zdenerwował,że uciekł pod łóżko. Chodziłam tam, zaglądałam, chciałam się przywitać, ale na mnie syczał i chciał mnie bić :( Potem siedział na łóżku i za nic mnie nie chciał tam wpuścić. Musiałam się zainstalować na kanapie. Dałam Domie do wiwatu, jak tylko się oddalała to zaczynałam się drzeć - no a co ? Wcześniej miałam brata zawsze przy sobie, to teraz Doma mi go musi zastąpić. Chodzę więc za nią wszędzie, do kuchni, do łazienki, poszłabym i pod prysznic ale nie chcę zamoknąć, więc tylko czekam pod kabiną. Kot mnie nie chce wpuścić do łóżka, więc śpimy z Domą na kanapie. Parę razy próbowała mnie oszukać i przenosiła się do łóżka jak usnęłam, ale głupia nie jestem. Zawsze się obudziłam z wrzaskiem i próbowałam się dostać do łóżka, na co kot reagował wrzaskiem - wiec teraz Doma już nie próbuje mi uciekać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz